niedziela, 20 marca 2016

Wielkanocne DIY, czyli ubierz dom na święta :)


Ostatnio powitałam Was takim zdjęciem na Facebooku z podpisem "coś się święci" - jak się domyślacie nie bez powodu :) Przygotowania do Świąt w najpiękniejszej porze roku ruszyły troszkę szybciej, żebym mogła nacieszyć się dłużej tymi wszystkimi jajeczkami i zajączkami.
Pokażę Wam kilka dekoracji, które bez problemu możecie wykonać w domowym zaciszu.
Nie zaskoczę Was chyba kolorystyką ... Wielkanoc w tym roku będzie black&white! ;) 
Zdziwieni? 
Tak myślałam, że nie ;) Jednak nie przesadzając, pojawią się akcenty z wielkanocną kolorystyką ;)

_________________________________________

Jeśli macie szklane jajka na stojakach to pierwsza dekoracja dedykowana jest dla Was!
Przepis jest prosty: szklane jajko, rozpuszczalnik, troszkę farby i taśma dekoracyjna.
Moje jajeczko było w żółte kurczaczki- ok kocham zwierzęta, ale mimo wszystko postanowiłam jajeczko stjuningować ;) Rozpuszczalnik w łapkę i delikatnie ściągnęłam te piękne kurczaczkowe malunki. Później biała farba, obojętnie jaki pędzel użyjecie, bo i tak co najmniej 2 warstwy są mile widziane. Następnie to już puszczamy wodze fantazji, ozdabiamy je dowolnie. Wpadły mi w ręce ostatnio taśmy dekoracyjne, które są dostępne aktualnie w Lidlu o pięknych wzorach i co najważniejsze jest tam moja ulubiona pepitka! ;) Postanowiłam, że zużyję właśnie ten wzór na moje jajeczko i powstało takie właśnie:




Po największym jajku zabrałam się za mniejsze, również szklane. Ta sama zasada, rozpuszczalnik, farba tyle, że ozdabiałam wzorkami malowanymi ręcznie - czarną farbą. Jeszcze nie znalazły swojego miejsca, ale pokaże Wam efekt:



Znalazłam w domu także małe jajeczka plastikowe, zakupione kiedyś za parę groszy. Naoglądałam się mnóstwa inspiracji pisankowych black&white i nie mogłam się oprzeć. Bardzo podobają mi się stonowane dekoracje, im mniej pstrokato tym lepiej ;) Inspiracje zaczerpnięte z Pinterest, malowane ręcznie tak na szybko drżącą ręką - brawo ja ;) Możecie je nabić na patyczki do szaszłyków, albo zawiesić, albo po prostu wrzucić do stroika. Tu też możemy szaleć z wzorami i kolorami, jak kto woli. Patyczki możecie np, okręcić wstążeczką, lub pomalować.




Bukszpany, lub zwyczajowo mówiąc gryszpany - to krzewy, które kojarzone są ze świętami wielkanocnymi. Skojarzyłam i ja, zestawiając je z ręcznie malowanymi pisankami na patyczkach :)



Dekoracyjna trawka także dostała po parze pisanek black&white ;)


Zdradzę Wam pewien sekret. Odkryłam coś.
Postanowiłam kupić niedawno styropianowe jajka i mniejsze i większe. Ambicje miałam takie, żeby stworzyć armię sztucznych pisanek w rozmaite wzory. Poszłam zatem do sklepu o dziwnej nazwie "Wszystko po 5 zł" - dziwnej bo przecież nie odzwierciedla rzeczywistości.. praktycznie nie ma tam nic co można kupić za 5 zł, ale już nie roztrząsajmy tego.
Owszem były styropianowe jajka z ceną i tak jak dla mnie wygórowaną, ale w oczy rzuciło mi się coś innego. Białe zwykłe styropianowe jajka, ale "pociapane" na czarno. Zakochałam się!
Słuchajcie.. nie wiem czy te jajka ciapała Lady Gaga, czy kto.. ale przesada, żeby kosztowały 2 razy więcej niż te nieciapane i było ich 2 razy mniej!!
Długo się nie zastanawiając złapałam zwykłe białe, pobiegłam do domu i pociapałam je sobie sama! :)






Niektórzy kojarzą to drzewko. Ubieram je na każdą okazję. Wielkanocne drzewko w roku poprzednim było przyodziane na różowo. Ten rok minimalistycznie - biel i srebro (malowane sprayem). Do świeczniczka także wrzuciłam parę ręcznie zdobionych pisanek ;)





Tak się złożyło, że dziś jest Pierwszy Dzień Wiosny. Być może u Was za oknami jest identycznie jak u mnie, czyli deszcz i wiatr. Nie martwcie się! Wczoraj przy odrobinie słoneczka zdążyłam złapać parę kadrów z narodzin tej pięknej pory roku!
Przy okazji chciałabym Wam życzyć spokojnych, radosnych i spędzonych w przemiłej i rodzinnej atmosferze Świąt Wielkiej Nocy! ;)
Trzymajcie się cieplutko i dajcie znać, czy choć troszkę post był przydatny ;)

Ola.



wtorek, 15 marca 2016

KATALOG "Meble z duszą.."





  • Biurko Pasiak black&white
Wystylizowane biureczko z mega modnymi biało- czarnymi pasami i złotą biżuterią umili pracę każdemu - i małemu i dużemu :)

Cena: 300 zł          280 zł !!!










___________________________________________________



KONTAKT:


lub

tel. 794169869











niedziela, 29 listopada 2015

Cotton balls domowej roboty.



Dodając kilka zdjęć cottonów na Facebooka, nie sądziłam, że będą wzbudzały tak duże zainteresowanie. Dlaczego? A to dlatego, że internet aż wybucha od instrukcji typu " Jak zrobić swoje cotton balls?". Przyznam się szczerze, że jedyne o co zapytałam wujka Google to to, jaki klej użyć :) Reszta przyszła sama..

Metod jest dużo. Możemy użyć do zrobienia kul na przykład bandaża, gazy, kordonka, czy zwykłego sznurka. 

To naprawdę nic trudnego. Zaczynamy:

  • Potrzebujemy:
    - balony ( podobno wodne są najlepsze, ponieważ mają idealny kształt kuli... ja użyłam zwykłych)
    - sznurek woskowany
    - klej wikol
    - nożyczki
    - woda


  • Dmuchamy balony na dowolną wielkość, jeśli powstają z nich "jajka", albo inne dziwne kształty, nie martwcie się, ponieważ podczas owijania sznurkiem, możemy je jeszcze kształtować.
  • Balony najlepiej zawiązywać na supełek, wtedy będziemy mieć pewność, że nie zejdzie z nich powietrze.
  • Do miseczki nalewamy klej, wodę i mieszamy. Proporcja to na oko: 1 miarka kleju na 3 miarki wody. Nie przejmujcie się, że konsystencja będzie wodnista niczym zwykła woda. Taka ma być. Klej jest na tyle mocny, że po zaschnięciu wszystko jest sztywne.
  • Sukcesywnie maczamy sznurek w miseczce (Wygodnie jest, kiedy jedna osoba rozwija sznurek i macza w kleju, druga automatycznie obwija balon już mokrym sznurkiem)
  • Zaczynamy nakładanie sznurka na balon. Obwijajcie we wszystkie strony, nie ściskając za mocno, ale ewentualnie tak, żeby nadać balonowi kształt kuli. Zostawcie miejsce na późniejsze wyjęcie balonu (najprościej na wentylku balona).
  • Kiedy stwierdzicie, że ilość nałożonego sznurka jest wystarczająca, ucinacie go i delikatnie zahaczacie w dowolnym miejscu. (Wkładacie delikatnie końcówkę pod jakieś poprzednie pasmo. Nic nie zawiązujcie, bo to bez sensu. Wszystko się ładnie sklei)
  • Teraz wieszamy nasze cottonki na suszarkę, przypinamy ładnie spinaczami za wentylki, podkładamy pod suszarkę cokolwiek, ponieważ będzie kapać na 100 %. 
  • Czekamy około 20 godzin aż wyschną.


  • Gdy już wyczekamy nasze 20 godzin bierzemy kulę, przebijamy balon igłą i delikatnie wyciągamy przez wcześniej pozostawione miejsce.

Teraz nasze gotowe cotton balls możemy dowolnie ozdabiać. Mogą posłużyć jako bombki, ale także standardowo jako źródło klimatycznego światła, wystarczy, że włożymy do nich lampki choinkowe.

I jak? Prościzna prawda? :)









środa, 25 listopada 2015

Od starości do młodości, czyli metamorfoza krzeseł krok po kroku.

Cześć!

Jeśli to czytasz, to jestem w siódmym niebie. Dawno mnie nie było, ale mam dobre alibi- praca, praca i jeszcze raz praca! Jestem pełna podziwu dla osób, które łączą ze sobą wszystkie dziedziny życia i czują się w tym jak ryby w wodzie. Chodzi mi przede wszystkim o czas... życie zawodowe, prywatne, prowadzenie 5 kont społecznościowych, bloga, jeszcze znalezienie czasu na posiłki i relax.. szacun! :) Cały czas staram się przede wszystkim "być" i nie zanikać. Korzystając z wolnej chwili ( farba schnie, klej zastyga) chciałabym podzielić się z wami tutorialem. Będzie on dotyczył renowacji krzesła w domowym zaciszu. Uważam, że jestem żywym dowodem na to, że nie trzeba mieć warsztatu, nie trzeba mieć profesjonalnego sprzętu, ani markowych produktów, aby stworzyć małe dzieło sztuki. Wstęp mamy za sobą. To co? Gotowi? :)

Metamorfoza krzesła - krok po kroku.


1. Po pierwsze oglądamy krzesło, nie po to żeby popatrzeć, ale po co, żeby sprawdzić jakich zabiegów wymaga renowacja krzesełka. Jest to bardzo pomocne do zaplanowania etapów pracy. Zadajemy sobie parę pytań np. Czy krzesło ma ubytki? Czy krzesło jest stabilne? Czy będzie wymieniana tapicerka? W jakim stanie jest gąbka? itp. itd. Od tego wszystkiego zależy nasz plan działania. W moim przypadku krzesła miały ubytki, nie były stabilne itd. pokażę Wam wszystko po kolei.




2. Po wstępnych oględzinach zabrałam się za "rozbieranie" krzesła na części pierwsze, czyli to co lubię najbardziej. Zaczęłam od siedzenia. Po zdjęciu szalonego obicia w esy floresy, zobaczyłam, że poducha i sprężyny są w stanie idealnym :) Cieszyłam się jak dziecko, chociaż nie martwcie się, bo gdyby okazała się uszkodzona, to nic trudnego: nowa gąbka, trochę kleju, deska w odpowiednim rozmiarze i można sprostać zadaniu.


3. Wybór odpowiedniego materiału obiciowego nigdy nie jest prosty. Nasza decyzja przeważnie zależy od tego, w jakim stylu, kolorystyce, klimacie jest nasze mieszkanie/dom. Nie neguję oczywiście decyzji o szaleństwach kolorystycznych wśród szarości ścian, wręcz przeciwnie nawet polecam. 



W tym przypadku materiał obiciowy spadł mi z nieba - dosłownie. Podjęłam współpracę z przesympatyczną kobietą o imieniu Karolina. Karola jest wszechstronnie uzdolniona. Ostatnio utworzyła facebookową grupę, w której można zakupić najwyższej jakości materiały obiciowe. Od tych wzorów i kolorów zakręciło mi się aż w głowie, ale jedno mogę powiedzieć z czystym sumieniem: MATERIAŁ PIERWSZA KLASA! :)

Nie będę taka i już podaję linka gdzie można zdobyć takie cudeńka:



Oprócz tego jak wspomniałam, Karolina tworzy wspaniałe rzeczy z wykorzystaniem swoich materiałów. Możecie zobaczyć efekty jej pracy pod nazwą Pufy&Poduchy Home Decor :) Oto kilka z jej autorskich produktów:



4. Wracając do naszych krzesełek, mając już materiał ( w moim przypadku ponadczasowa gruba pepitka ) zabieramy się za obijanie. Co do tego potrzebujemy? Na pewno taker-zszywacz, wiadomo nożyczki, linijka i w moim przypadku ręce Męża, żebym mogła zrobić dla Was zdjęcia z etapów pracy :D

5. Pamiętajcie o tym, żeby obić również spód siedzenia. Będzie to wyglądało na pewno bardziej estetycznie, niż widoczne sprężyny. Poza tym zakrywamy ślady po wcześniejszym takerowaniu. Potrzebujemy do tego kawałek dowolnego materiału ( nie musi być taki sam jak na wierzchu, ponieważ nie będzie go widać). Jeśli nie macie pomysłu na niego, polecam zwykłe prześcieradło w dowolnym kolorze. Raz, dwa, trzy i voilà.. gotowe.


6. Gdy siedzenie jest gotowe, czas odłożyć je na bok i zająć się szkieletem krzesełka. Nie chcę straszyć, ale tutaj już nie jest tak gładko i przyjemnie, ale tragedii też nie ma. Po prostu bierzmy się za robotę :) W każdym możliwym przypadku nie ma co iść na skróty, jeśli na krzesło naniesiona została politura, lakier itd. najlepiej je po prostu ściągnąć do gołego drewna. Troszkę więcej pracy, ale za to później jest łatwiej. Jesteśmy na przykład w stanie pouzupełniać wszystkie ubytki, lub wzmocnić krzesła praktycznie bez śladów wiercenia itp. Do ściągania lakieru użyłam oczywiście niezawodnego zmywacza. Uwielbiam go! Tylko uwaga.. niestety zapach jest bardzo intensywny i dopływ świeżego powietrza przy tym zabiegu jest obowiązkowy! Gdy zmywacz wejdzie w reakcję z lakierem (jakieś 15-20 min) łapiemy za szpachelkę, nożyk, skrobak i ściągamy wszystko. Nie martwcie się gdy po zeskorabniu tej mieszanki drewno jest mokre. Należy odczekać parę godzin i przejść do następnego punktu.


7. Gdy drewno już przeschnie zabieramy się za wzmacnianie krzesła. Co mam na myśli? Najlepiej oprzeć się na na nim i ruszać w różne strony, w tym miejscu gdzie są luzy, należy je wzmocnić. Wkręciki, wiertareczka i wiercimy. Ślady po wierceniu i wszelkie inne ubytki w drewnie traktujemy szpachlówką do drewna. Wcześniej należy odpylić miejsce, na które będziemy nakładać szpachlówkę. Jeśli chodzi o kolor szpachlówki, wybrałam biały, ponieważ od początku wiedziałam, że krzesła będę malować właśnie na biało.


8. Szpachlówka wyschła i stała się już częścią krzesełka. Teraz czas na szlifowanie. Tam gdzie powierzchnia jest płaska użyłam szlifierki, do ciężko dostępnych elementów należy wziąć papier ścierny i zrobić to ręcznie. Szlifujemy wszystko do surowego, gładkiego drewna. Następna rzecz jaką powinniśmy zrobić to wyczyścić nasz stelarz (odpylić, odtłuścić). Możemy użyć odkurzacza a następnie benzyny ekstrakcyjnej, lub zwykłego płynu do mycia naczyń.

Nie wiem czy zauważyliście, ale w krzesełkach brakowało dwóch gałek. Kiedy to zauważyłam, zmarszczyłam czoło i cóż.. miałam problem. Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło i tak się składa ( nie wiem, czy już pisałam) mam bardzo zdolnego Mężulka. Jak to mówią " Wziął i zrobił", w tym przypadku dorobił.. ;) 


9. Malowanie. Tak naprawdę malowanie zajmuję najmniej czasu z całego procesu renowacji. Po prostu bierzemy pędzel czy wałek i malujemy. Robimy tylko przerwę na czas schnięcia farby miedzy kolejnymi warstwami. Mam tylko prośbę.. malujcie wszystko. Spód krzesła, też należy do krzesła i przydałoby się go również potraktować kolorkiem :) Nie idźcie na łatwiznę, bo przecież diabeł tkwi w szczegółach! Pamiętajcie o tym..
Krzesła pomalowane, teraz postarzamy, czy nie? Ja zdecydowałam się na chippy look, bo po prostu mi się to podoba. Także przecierka była. Na samym końcu zabezpieczamy krzesełka. W tym przypadku użyłam bezbarwnego wosku firmy Starwax. 


10. Teraz przykręcamy siedzenie do stelarza i krzesła gotowe!


Wiecie, że właśnie przeszliście ze mną przez każdy etap metamorfozy? Gratuluję, kurs zaliczony! Teraz możecie wyciągnąć krzesełka z piwnic, czy garaży i brać się za robotę :) Mam nadzieję, że odebraliście to jako " nic trudnego, każdy tak potrafi". Będzie mi niezmiernie miło!! Oczywiście, że potraficie! Mało tego.. Ile Was, tyle pomysłów, wzorów i kolorów :) Zrobicie mi ogromną przyjemność, kiedy podzielicie się ze mną efektami swojej pracy i dokonanymi metamorfozami! 

Żeby dopełnić ten obszerny tutorial, zdjęcia krzesełek w całej okazałości.

Trzymajcie się cieplutko!

Ola.